Pod Mount Blanc nie wpuścili (nie wpuszczają bobasów), ale pod Jungfrau już wpuszczają... więc zapakowawszy kanapki (nie, bez jajek) na drogę wyruszyliśmy najpierw na stację PKP, a potem kolejką zębatkową pod górę. Na stacji mgła, wilgoć, szarzyzna i bleble. No ale kamery pokazują ładną pogodę na górze, więc ruszamy patataj pociągiem... jedziemy przez lasy, góry i tunele aż docieramy na stację Kleine Scheidegg (wysokość około 2100m npm). Pogoda piękna, wokół góry, a w środku my. No i tabuny turystów z "Państwa Środka" pstrykających zdjęcia z każdego możliwego ujęcia. Wyruszyliśmy na spacer trochę pod górę do platformy widokowej obok której był również na skale mały domek a'la budka myśliwego. Dookoła piękne widoki! Dolina znajdująca się obok gór cała we mgle, tak że nic nie było widać tylko jakby mleczny kożuch. Wyglądało to jak jezioro z chmur, zobaczcie foty. To byl początek grudnia i zima jeszcze nie rozpieszczała narciarzy - wszystkie trasy zamknięte, a wyciągi nieczynne. Szusowac można bylo dopiero 2 tyg później, ewentualnie na trasach na lodowcach na wysokości powyżej 3000 m npm. Hania oglądała krajobrazy z perspektywy wózka, a później przymknęła na nie oko ;-) Gdy z powrotem zeszliśmy na stację okazało się, że pociąg w dół będzie dopiero za pół godziny, poszliśmy więc do restauracji na szybką przekąskę: dzieciaki frytki, a dorośli tradycyjna potrawa szwajcarska czyli racklette, baaardzo dobra. Później do pociągu i wracamy. Ledwie ruszyliśmy od razu wjechaliśmy w mgłę i tyle było widoków. Dodatkowo po paru minutach okazało się, że u podnóża gór jest już całkowicie ciemno, chociaż na Kleine Scheidegg było jeszcze widno - masywy górskie skutecznie zasłaniały słońce i światło nie dochodziło do doliny. Wsiedliśmy do samochodu i całe towarzystwo, oprócz kierowcy i pilota Łukasza, zasnęło - nadmiar tlenu z alpejskich gór dał o sobie znać ;-)
Bobas chce zobaczyć
Na dole
W pociągu. Prawie jak w PKP
Bobas kima, wszędzie potrafi zakimać
Stacja pośrednia... nic nie widać
Wyżej
I wyżej
I wyjechaliśmy ponad mgłę
Jezioro mgły... niech nie zwiedzie was o nie... poniżej znajdują się najlepsze trasy narciarskie w okolicy. Haha! No ba, sam Bond w jednym ze swoich filmów tamże szusował.
Ze śniegu trzeba skorzystać... jak sanek nie ma to na pupie się da
Krajobraz nieco księżycowy, ke?
U podnóża Eigera
Eiger, Mnich i Jungfrau. O legendzie trio z Alp Berneńskich szerzej można poczytać na Wiki /dla chętnych/. Dla leniwych piszę skrótowo. Na przełęcz Jungfraujoch, oddzielającą Jungfrau od sąsiedniego Möncha, prowadzi najwyżej położona w Europie kolejka zębata. Góra Jungfrau jest objęta rezerwatem, znajdującym się na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
W 1912 roku ukończono budowę kolejki zębatej na przełęcz Jungfraujoch (górna stacja na wysokości 3454 metrów n.p.m.), która biegnie przez kilka kilometrów we wnętrzu Eigeru. W dwóch miejscach zrobiono okna w północnej ścianie, umożliwiając obserwowanie jej z bliska. Pociąg zawsze się zatrzymuje w tych miejscach, aby turyści mogli skorzystać z punktów widokowych. Są to stacje "Eigerwand" (2865 metrów n.p.m.) i "Eismeer" (3150 metrów n.p.m.).
Nie byliśmy na szczycie tym razem. Hania trochę za mała jednak. Polecam, droga impreza ale ponoć warto. My jeszcze pewnie kiedyś tam wrócimy!
Zdjęcie grozy - temat strach aaaaa
Bawimy się trybami. Zdjęcie z 69'
A na górze czyste jeziorko się zrobiło się
Słodziaaki
Musiałam Łukasz:) Yeah!
Mgła powoli wypełza... czy jak to powiedzieć inaczej lepiej... rozchodzi się
Bałwan obowiązkowy. Na szczęście dali się namówić na miniaturę tą razą, bo długo trzeba by sklejać ten śnieg na prawdziwego dużego
Racklette
I wracamy... góry żegnają dobrą pogodą
Niżej już trochę gorzej
Niestety nie zdążyliśmy zrobić zdjęcia wodospadowi na dole. Wyglądał bardzo okazale, zdjęcie z wiki:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lauterbrunnen#mediaviewer/File:5320_-_Lauterbrunnen_-_Staubbachf%C3%A4lle_viewed_from_Wegneralpbahn.JPG
myplustrzywszwajcarii
piątek, 23 stycznia 2015
czwartek, 1 stycznia 2015
Genewa i goscie goscie
Nareszcie przyjechała Kornelia i Łukasz. Uff już nam się tęskniło baardzo. Ale się zdecydowali. Chyba trzeba by podziękować szkole, capowi, wojsku i komutamjeszczetrzeba. Cała nasza piąteczka była bardzo happy! Na spotkanie wyjechaliśmy do Bazylei. Tam zobaczyliśmy jarmark świąteczny (o tym post wkrótce), a już kolejnego dnia wyjechaliśmy do Genewy.
Genewa to miasto luksusowych marek (szczególnie tych z branży zegarkowej) i banków. Ale właściciele zasobnych portfeli znajdą dla siebie również sklepy dolce z banana, luis witoj i wer szajs:) My pogardziliśmy tym razem. Skupiliśmy się na architekturze, krajobrazie i kulturze... hehe.
Zaczęliśmy od słynnej fontanny, która wyrzuca wodę na wysokość 140m (500 litrów wody z jeziora na sekundę z szybkością 200 km/godz - wow). Potem było centrum, katedra, muzeum i jeszcze kilka atrakcji.
Kolejość zdjęć się trochę pomieszała przy uplodzie, ale idziemy na całość i nie będziemy sortować po raz wtóry....
Przemson z Hanią pod budynkiem Uniwesytetu
Łukaszek ululał Hanie - ktoś mówił, że nie da rady?...
140 metrów, po co komu taka fontanna?... Ale robi wrażenie...
Asia Próbowała znaleźć podobieństwo do Wielkiej Ć....
W Szwajcarii chyba po każdym jeziorze pływa podobny statek...
Zuzia zawsze lubi "na kolanka" do kogo to już ma mniejsze znaczenie...
Siostrzana pomoc ważna w każdej chwili...
Później każdy radzi sobie sam...
Potomkowie Polaków zostawili swój ślad...
Praktycznie ciężko znależć budynek, który nie jest przystrojony,
Modern Art nie jest obca naszym dzieciom...
Katedra prezentuje sie jak Panteon...
W środku naprawde robi wrażenie..
Malownicze uliczki
i fontanny z których można pić wode
Zuzia w purpurze...
Zagadka - znajdz osobe którą znasz...
Tatuś z uśmiechem nosi Córeczkę... kto zapomniał zabrać z domu adapterów do wózka?
Taaaką furę mieć... wow
Zawsze i wszędzie wdrapią się na co się da... modern art znowu
Szybka kawa w Starbaksie... mniam pierniczkowe latte!
- Zuzia - no wujek Hania też by chciała
- Kornelia - gdzie mój telefon?
- Asia - mmmm pycha... na pół z Przemem mam, to trza się spieszyć z piciem
- Kacper - chciałem inne ciastko... w sumie to chciałem to, ale chciałbym, żeby inaczej smakowało
- Hania - wuujek dałbyś łyka
- Łukasz - hmmm what? Zamyślony jestem
Genewa prawie by night
Aaaa... łyżeczka za wujaszka...
Aaaa... łyżeczka za ciociunię...
I chlup... kąpiemy Bobasa!
Słoodziaaaki!
Hania w pięknej kreacji od cioci i wujka
i Kacperek w tej samej kreacji... a co... w końcu gender:P
Genewa to miasto luksusowych marek (szczególnie tych z branży zegarkowej) i banków. Ale właściciele zasobnych portfeli znajdą dla siebie również sklepy dolce z banana, luis witoj i wer szajs:) My pogardziliśmy tym razem. Skupiliśmy się na architekturze, krajobrazie i kulturze... hehe.
Zaczęliśmy od słynnej fontanny, która wyrzuca wodę na wysokość 140m (500 litrów wody z jeziora na sekundę z szybkością 200 km/godz - wow). Potem było centrum, katedra, muzeum i jeszcze kilka atrakcji.
Kolejość zdjęć się trochę pomieszała przy uplodzie, ale idziemy na całość i nie będziemy sortować po raz wtóry....
Przemson z Hanią pod budynkiem Uniwesytetu
Łukaszek ululał Hanie - ktoś mówił, że nie da rady?...
140 metrów, po co komu taka fontanna?... Ale robi wrażenie...
Asia Próbowała znaleźć podobieństwo do Wielkiej Ć....
W Szwajcarii chyba po każdym jeziorze pływa podobny statek...
Zuzia zawsze lubi "na kolanka" do kogo to już ma mniejsze znaczenie...
Siostrzana pomoc ważna w każdej chwili...
Później każdy radzi sobie sam...
Potomkowie Polaków zostawili swój ślad...
Praktycznie ciężko znależć budynek, który nie jest przystrojony,
Modern Art nie jest obca naszym dzieciom...
Katedra prezentuje sie jak Panteon...
W środku naprawde robi wrażenie..
Malownicze uliczki
i fontanny z których można pić wode
Zuzia w purpurze...
Zagadka - znajdz osobe którą znasz...
Tatuś z uśmiechem nosi Córeczkę... kto zapomniał zabrać z domu adapterów do wózka?
Taaaką furę mieć... wow
Zawsze i wszędzie wdrapią się na co się da... modern art znowu
Szybka kawa w Starbaksie... mniam pierniczkowe latte!
- Zuzia - no wujek Hania też by chciała
- Kornelia - gdzie mój telefon?
- Asia - mmmm pycha... na pół z Przemem mam, to trza się spieszyć z piciem
- Kacper - chciałem inne ciastko... w sumie to chciałem to, ale chciałbym, żeby inaczej smakowało
- Hania - wuujek dałbyś łyka
- Łukasz - hmmm what? Zamyślony jestem
Genewa prawie by night
Aaaa... łyżeczka za wujaszka...
Aaaa... łyżeczka za ciociunię...
I chlup... kąpiemy Bobasa!
Słoodziaaaki!
Hania w pięknej kreacji od cioci i wujka
i Kacperek w tej samej kreacji... a co... w końcu gender:P
Subskrybuj:
Posty (Atom)